Kopenhaga wcale nie była w sferze moich rozmyślań ale moja skłonność do utrudniania sobie podróży i w tym wypadku dała o sobie znać
:) Wymyśliłam sobie wypad do Krakowa ... a jak będę już w tym Krakowie to co ja będę tam siedziała, z tym smokiem, na Wawelu?
;) Jak to zwykle bywa wcale nie musiałam długo dumać. Z pomocą przyszło opodo i Norwegian. Bez zastanowienia kupiłam powrót. Dolot jakoś się poskłada
:) Koniec końców dolot też kupiłam Norwegianem, nieco później. Loty bezpośrednie więc nuda
:) Myślałam, że na lotnisku w Modlinie jest drogo ale ceny na lotnisku w Krakowe biją Modlin na głowę
:) Oczywiście kupiłam taryfę lowfare, luksusów tym razem nie było. Pierwszy raz leciałam tą linią i wi-fi na pokładzie - LUBIĘ TO! Podróż zleciała niesamowicie szybko
:) Przed wyjazdem kupiłam bilety 24h za 80 DKK, które są ważne także na busy wodne. Szczerze to nikt nic nie sprawdzał. Do dworca głównego dojechaliśmy pociągiem (jak dojechać z lotniska do centrum można sprawdzić w odpowiednim wątku, na forum). W Kopenhadze mieliśmy lądować przed północą więc hotel musiał się znajdować gdzieś w pobliżu i padło na Cabinn City. Jak wiadomo tanio nie było ale pokój czysty, schludny, wyro wygodne to czego chcieć więcej
:) Łazienka kabinowa pozostawiła lekki niesmak ale na jedną noc nie ma co marudzić. W pokoju czajnik i kawa, żeby przetrwać rankiem. Z hotelu trzeba się wymeldować do godziny 11:00 ale bagaże można zostawić w specjalnym składziku na kartę magnetyczną (bezpłatnie) albo w skrytkach zamykanych ( płatnych bodajże 40 DKK). My nic cennego ze sobą nie mieliśmy więc bagaże zostawiliśmy w składziku. Oczywiście nam ta karta nie zadziałała jak wróciliśmy więc była przygoda
:) Wylot mieliśmy przed 22:00, dosyć późnawo. Na lotnisko też pojechaliśmy pociągiem. Jak dolecieliśmy to mżyło ale tak, że musieliśmy założyć przeciw deszczówki bo bylibyśmy cali mokrzy. Przeszywający deszcz. Jak doszliśmy do hotelu a było to naprawdę niedaleko nogawki od spodni mieliśmy mokre. Pomyślałam sobie no pięknie się zaczyna
:) Budzimy się rano, jest pochmurno ale nieśmiało wygląda za chmur słońce. Uff
:) Zostawiamy graty, wychodzimy i pierwsze co mnie uderza to ale czysto, drugie to ale te ulice są szerokie, a trzecie ile tu rowerów i rowerzystów
:)
Idziemy w stronę centrum. Kopenhaga jest położona nad cieśniną Sund, na dwóch wyspach: Zelandia i Amager. W czasach wikingów istniało tu targowisko a miasto założył biskup Absalon, który otrzymał tę część Zelandii z nadania króla.
Przechodzimy obok muzeum NY Carlsberg Glyptotek
Mijamy ogrody Tivoli
Po to by dotrzeć do Placu Ratuszowego. Fasadę ratusza zdobi herb miasta i figura biskupa Absalona.
Plac Ratuszowy
Smocza fontanna a o byku zapomnieli
;)
Mijamy po drodze największy termometr, umieszczony na budynku
I wchodzimy w ścisłe centrum a ludzi przybywa wprost proporcjonalnie
:)
Fontanna Złotych Jabłek
Zmierzamy deptakiem Stroget. Szczerze to mnie on nie zachwycił. Sklepy najlepszych marek jakich wiele
;) Dobrze, że te budynki takie ładne
:)
W centralnej części Placu Amagertorv znajduje się Fontanna Bocianów
Okrągła Wieża-Rundetaarn. Została zbudowana jako obserwatorium astronomiczne. Tutaj można wejść spiralnymi schodami na platformę widokową. 25 DKK ale nam się nie chciało
:D
Nasza niespodzianka, nie wiem czy to jakaś parada czy coś innego.
Zmierzamy na nabrzeże Nyhavn, kilka zdjęć po drodze.
Jakbyście nie wiedzieli co robić w Kopenhadze to można liczyć na pomoc
:)
Port Nyhavn - must see każdego zmierzającego do Kopenhagi
:P Nam akurat pogoda dopisała
:) Po obu stronach portu można podziwiać kolorowe domy kupieckie. Zacumowane do keji statki i ulokowane wzdłuż portu restauracyjki tworzą klimat tego miejsca. Tutaj mamy mały kryzys. Nogi odmawiają posłuszeństwa
:)
Z Nyhavn płyniemy wodnym busem do Małej Syrenki. Moje największe rozczarowanie Kopenhagi. Na szczęście twierdza była fajna.
Mijamy operę, nietuzinkowa budowla
:)
i inne takie
Wysiadamy z taksówki wodnej, dosyć długo idziemy nabrzeżem i spotykamy Małą Syrenkę. Mała Syrenka jest naprawę mała
:) Oblepiona przez turystów, żeby zdjęcie zrobić trzeba mieć i refleks, i cierpliwość
;)
Zobaczyliśmy to 'cudo' i zmierzamy do Twierdzy Kastellet
:) Fontanna Gefion. Gefion w mitologii nordyckiej bogini rolnictwa. Poprosiła króla o kawałek ziemi a ten jej powiedział, że dostanie tyle ziemi ile zdąży zaorać jednego dnia. Zmieniła swoich czterech synów w woły i zaorała spory kawał, który następnie został odcięty od ziemi – tak powstała wyspa Zelandia.
Twierdza Kastellet w kształcie gwiazdy i jest otoczona parkiem. Początki twierdzy to XVII w a obecnie wykorzystywana przez duńską armię.
Kościół anglikański St Albans
Do wiatraka nie doszliśmy, nie starczyło sił. Wracamy taksówką wodną.
Pięknie
:D Dania to był mój pierwszy "zagraniczny" wyjazd. Samochodem wyładowanym po brzegi jedzeniem
:) Dawno to było strasznie ale zawsze będę ją wspominać jako miejsce, które zaszczepiło we mnie miłość do podróżowania. Rozczarowanie z syrenką ? - miałam to samo - mała jakaś i niepozorna mi się wydała
;) Ale do Tivoli nie poszłaś się pohuśtać ?
;)
Wymyśliłam sobie wypad do Krakowa ... a jak będę już w tym Krakowie to co ja będę tam siedziała, z tym smokiem, na Wawelu? ;) Jak to zwykle bywa wcale nie musiałam długo dumać. Z pomocą przyszło opodo i Norwegian. Bez zastanowienia kupiłam powrót. Dolot jakoś się poskłada :) Koniec końców dolot też kupiłam Norwegianem, nieco później. Loty bezpośrednie więc nuda :) Myślałam, że na lotnisku w Modlinie jest drogo ale ceny na lotnisku w Krakowe biją Modlin na głowę :)
Oczywiście kupiłam taryfę lowfare, luksusów tym razem nie było. Pierwszy raz leciałam tą linią i wi-fi na pokładzie - LUBIĘ TO! Podróż zleciała niesamowicie szybko :)
Przed wyjazdem kupiłam bilety 24h za 80 DKK, które są ważne także na busy wodne. Szczerze to nikt nic nie sprawdzał. Do dworca głównego dojechaliśmy pociągiem (jak dojechać z lotniska do centrum można sprawdzić w odpowiednim wątku, na forum).
W Kopenhadze mieliśmy lądować przed północą więc hotel musiał się znajdować gdzieś w pobliżu i padło na Cabinn City. Jak wiadomo tanio nie było ale pokój czysty, schludny, wyro wygodne to czego chcieć więcej :) Łazienka kabinowa pozostawiła lekki niesmak ale na jedną noc nie ma co marudzić. W pokoju czajnik i kawa, żeby przetrwać rankiem. Z hotelu trzeba się wymeldować do godziny 11:00 ale bagaże można zostawić w specjalnym składziku na kartę magnetyczną (bezpłatnie) albo w skrytkach zamykanych ( płatnych bodajże 40 DKK). My nic cennego ze sobą nie mieliśmy więc bagaże zostawiliśmy w składziku. Oczywiście nam ta karta nie zadziałała jak wróciliśmy więc była przygoda :) Wylot mieliśmy przed 22:00, dosyć późnawo. Na lotnisko też pojechaliśmy pociągiem.
Jak dolecieliśmy to mżyło ale tak, że musieliśmy założyć przeciw deszczówki bo bylibyśmy cali mokrzy. Przeszywający deszcz. Jak doszliśmy do hotelu a było to naprawdę niedaleko nogawki od spodni mieliśmy mokre. Pomyślałam sobie no pięknie się zaczyna :)
Budzimy się rano, jest pochmurno ale nieśmiało wygląda za chmur słońce. Uff :)
Zostawiamy graty, wychodzimy i pierwsze co mnie uderza to ale czysto, drugie to ale te ulice są szerokie, a trzecie ile tu rowerów i rowerzystów :)
Idziemy w stronę centrum. Kopenhaga jest położona nad cieśniną Sund, na dwóch wyspach: Zelandia i Amager. W czasach wikingów istniało tu targowisko a miasto założył biskup Absalon, który otrzymał tę część Zelandii z nadania króla.
Przechodzimy obok muzeum NY Carlsberg Glyptotek
Mijamy ogrody Tivoli
Po to by dotrzeć do Placu Ratuszowego. Fasadę ratusza zdobi herb miasta i figura biskupa Absalona.
Plac Ratuszowy
Smocza fontanna a o byku zapomnieli ;)
Mijamy po drodze największy termometr, umieszczony na budynku
I wchodzimy w ścisłe centrum a ludzi przybywa wprost proporcjonalnie :)
Fontanna Złotych Jabłek
Zmierzamy deptakiem Stroget. Szczerze to mnie on nie zachwycił. Sklepy najlepszych marek jakich wiele ;) Dobrze, że te budynki takie ładne :)
W centralnej części Placu Amagertorv znajduje się Fontanna Bocianów
Okrągła Wieża-Rundetaarn. Została zbudowana jako obserwatorium astronomiczne. Tutaj można wejść spiralnymi schodami na platformę widokową. 25 DKK ale nam się nie chciało :D
Nasza niespodzianka, nie wiem czy to jakaś parada czy coś innego.
Zmierzamy na nabrzeże Nyhavn, kilka zdjęć po drodze.
Jakbyście nie wiedzieli co robić w Kopenhadze to można liczyć na pomoc :)
Port Nyhavn - must see każdego zmierzającego do Kopenhagi :P Nam akurat pogoda dopisała :) Po obu stronach portu można podziwiać kolorowe domy kupieckie. Zacumowane do keji statki i ulokowane wzdłuż portu restauracyjki tworzą klimat tego miejsca.
Tutaj mamy mały kryzys. Nogi odmawiają posłuszeństwa :)
Z Nyhavn płyniemy wodnym busem do Małej Syrenki. Moje największe rozczarowanie Kopenhagi. Na szczęście twierdza była fajna.
Mijamy operę, nietuzinkowa budowla :)
i inne takie
Wysiadamy z taksówki wodnej, dosyć długo idziemy nabrzeżem i spotykamy Małą Syrenkę. Mała Syrenka jest naprawę mała :) Oblepiona przez turystów, żeby zdjęcie zrobić trzeba mieć i refleks, i cierpliwość ;)
Zobaczyliśmy to 'cudo' i zmierzamy do Twierdzy Kastellet :)
Fontanna Gefion. Gefion w mitologii nordyckiej bogini rolnictwa. Poprosiła króla o kawałek ziemi a ten jej powiedział, że dostanie tyle ziemi ile zdąży zaorać jednego dnia. Zmieniła swoich czterech synów w woły i zaorała spory kawał, który następnie został odcięty od ziemi – tak powstała wyspa Zelandia.
Twierdza Kastellet w kształcie gwiazdy i jest otoczona parkiem.
Początki twierdzy to XVII w a obecnie wykorzystywana przez duńską armię.
Kościół anglikański St Albans
Do wiatraka nie doszliśmy, nie starczyło sił. Wracamy taksówką wodną.
Wysiadmy w Christianshavn, ale kanał :)